Filtrowanie rzeczywistości

Photo by Ira Huz on Unsplash

Yuval Noah Harari w swojej błyskotliwej trylogii (Homo deus, 21 pytań na XXI wiek, Sapiens) roztacza wizję człowieka w niedalekiej przyszłości. Sceptycznie odnoszę się do jakiegokolwiek prognozowania kondycji ludzkości, przyjmując zasadę, że zmiennych jest zbyt dużo, by z jakimkolwiek prawdopodobieństwem odpowiadać na pytanie „Jacy będziemy?” W tym przypadku jednak bliska jest mi idea „hakowania człowieka”.

Autor stawia tezę, że współcześnie nasze emocje, czy szerzej psychika, przestały być już obszarem zainteresowania wyłącznie psychologów, psychiatrów, pedagogów, lekarzy. Gdy tak było, można było zakładać, że poznawanie meandrów ludzkich umysłów miało na celu przede pomagać, wspierać, leczyć. Teraz jednak psychiką coraz częściej interesują się sprzedawcy, marketingowcy, ale również władza. I tutaj celem tego poznania nie jest już pomaganie, lecz sprzedawanie, kierowanie, zarządzanie. „W miarę doskonalenia się biotechnologii i uczenia się maszynowego łatwiejsze będzie oddziaływanie na najgłębsze ludzkie emocje i pragnienia (…) Czy człowiek nadal będzie umiał odróżnić własne „ja” od efektu działań marketingowych Coca-Coli, Amazona, Baidu albo władz państwowych, gdy nauczą się już pociągać za sznurki w jego sercu i naciskać przyciski w jego mózgu?” – pisze Harari. Na potwierdzenie swoich słów podaje setki przykładów technologii już istniejących albo takich, które pojawią się za chwilę, a których celem jest odkrycie algorytmów ludzkich emocji. Ten medal ma dwie strony. Jasna to ta, która pozwala dzięki współczesnym odkryciom tworzyć leki zmniejszające objawy depresji czy lęku, projektować aplikacje uwalniające nas od niezdrowych nawyków, ułatwiać budowanie społecznych sieci wsparcia. Jest jednak i druga, nieco ciemniejsza – manipulacja i kontrola. Każdego dnia różne systemy dowiadują się o nas wielu informacji: gdzie jesteśmy, jaki film oglądamy, co czytamy w Internecie, a nawet, na co chorujemy. Wciąż słyszymy: kup to, bo dzięki temu będziesz mądry/a, piękny/a, bogaty/a, zaciekawiony/a, … (wstaw to przymiotnik, który dla Ciebie jest określeniem czegoś, coś ważnego). Furorę robią tzw. spin doktorzy, czyli specjaliści od socjotechnik (często opartych na najnowszej wiedzy z obszaru neuronauki), dbających o lepszą sprzedaż rzeczy, ludzi i idei. I tutaj pojawia się „JA” – najważniejszy nasz strażnik, chroniący przed manipulacją i kontrolą. Silne „JA” umożliwia zdrowe filtrowanie świata.

Świadomość własnego systemu wartości, klarownie zdefiniowane cele, zasady etyczne, emocje, ale również – często niesłusznie trywializowane – marzenia, będące przecież obrazami przyszłości, to nasze wewnętrzne drogowskazy. Zanim uwierzysz kolejnemu ekspertowi od szczęścia, zanim zastosujesz kolejną dobrą radę przyjaciółki/przyjaciela, zanim uwierzysz w kolejne słowa krytyki/oceny, zapytaj siebie:

Czy chcę to sobie wziąć?
Czy jest to zgodne z moim systemem wartości?
Czy przybliży mnie to do osiągnięcia własnych celów?
Jak się czuję, gdy wyobrażam sobie, że to zrobiłem/zrobiłam?

Bądź uważny/a wobec każdego „powinno się”, „musi się”, „należy”, „na pewno”, „bez wątpienia”, etc. Nie myl jednak uważności z podejrzliwością. Ta pierwsza oznacza właśnie, że potrafisz się zatrzymać i dać sobie czas na refleksję. Ta druga, oznacza założenie, że ktoś/coś nam zagraża. Nie, nie zapraszam do podejrzliwości i życia w niepokoju. Zapraszam do filtrowania, tego wszystkiego, co płynie z zewnątrz i podejmowania autonomicznych wyborów. Do refleksyjnej autokreacji … oraz do lektury trylogii Harari’ego.


Tagi: psychologia , ja , kontrola